Dachy z trzciny i dachy z wióra osikowego – na co zwrócić uwagę przy odbiorze dachu
Moda na dachy z trzciny i dachy z wióra osikowego powróciła do nas stosunkowo niedawno a poziom jej nasilenia stale rośnie. W związku z niniejszym zwiększa się też ilość wykonawców strzechy. Jako, że trend jest nowy, firmy zajmujące się budową dachów z trzciny również często są świeże. Nagminnie więc zdarzają się przypadki niekompetencji firm strzecharskich. Ma to ponadto związek z faktem, iż montaż trzcinowego poszycia wcale nie jest łatwy, wymaga nie tylko wiedzy i wprawy, ale też wiele wysiłku i czasu. Jak w każdej branży, tak i w strzecharstwie, zdarza się, że wykonawca nie tylko jest niedoinformowany, ale też idzie na łatwiznę, odpuszczając sobie staranność w nadziei, że odbiorca dachu zwyczajnie nie zauważy fuszerki. Tak też często bywa, bo skąd mielibyśmy znać tajniki strzecharskiego fachu?
Artykuł ten stanowi swego rodzaju wiedzę w pigułce- wiadomości, które każdemu zainteresowanemu inwestycją w dach ze strzechy pozwolą uniknąć straty pieniędzy i czasu.
Kluczowym problemem zarysowującym się wokół trzcinowych dachów w naszym kraju jest brak regulacji co do wykonania strzechy oraz jakości i rodzaju materiału do budowy użytego. Taka sytuacja sprzyja amatorom.
Naczelnym błędem powielanym przez szereg wykonawców strzechy jest eksploatowanie przy montażu trzciny zwykłego drutu ocynkowanego, zamiast drutu ze stali chromoniklowej. Jest to praktyka niedopuszczalna z kilku powodów:
- Drut ze stali ocynkowanej nie zapewnia odpowiednio ścisłego i solidnego mocowania trzciny. Strzecha luzuje się i niszczy. Jej trwałość jest zaniżona. Dodatkowe koszty generuje konieczność częstych napraw.
- Ocynkowany drut nie jest wystarczająco odporny na korozję spowodowaną częstymi opadami atmosferycznymi.
- W razie pożaru niepalny drut ze stali chromoniklowej zapewnia niezmienione ułożenie trzciny. Nie pozwala na rozpadanie się strzechy, tym samym uniemożliwiając szybkie rozprzestrzenianie się ognia. Odwrotnie wygląda sytuacja w przypadku stali ocynkowanej, która pod wpływem ognia uelastycznia się i rozpręża umożliwiając dopływ tlenu do głębokich warstw dachu, co w konsekwencji doprowadzić może do ogromnych strat.
Drugim typowym błędem polskich strzecharzy jest złe wykonanie kalenicy, a często po prostu jej niewykonanie. Wykonawcy dachów z trzciny masowo wręcz pomijają należyte dopracowanie niezwykle istotnego szczegółu, jakim jest bezpieczne, szczelne połączenie połaci na szczycie dachu. Brak, czy nieodpowiednie wykonanie tego elementu skutkuje nie tylko przeciekaniem dachu. Konsekwencje są dalekosiężne, prowadzą do zatrzymywania się wody w strukturze strzechy, a co za tym idzie jej gnicia i zniszczenia.
Następny błąd wiąże się z nieodpowiednim doborem wkrętów przytwierdzających drut utrzymujący trzcinę. Część „fachowców” wykorzystuje do tego śruby z nacięciem w kształcie krzyżyka, które nie są w stanie zagwarantować bezpiecznego mocowania. Wkręty, które nadają się do eksploatacji podczas montażu strzechy to śruby potocznie nazywane gwiazdkami.
Czas na ostatni błąd kardynalny polskich strzecharzy: zły kąt nachylenia połaci dachowej. Jest to chyba najbardziej absurdalna z możliwych do popełnienia fuszerka. Aby wiedzieć, iż optymalny kąt nachylenia dachu ze strzechy to około 50° nie trzeba być profesjonalistą. Informacja ta występuje w większości internetowych publikacji dotykających tematu. Karygodne, że wykonawcy dachów z trzciny dopuszczają się montażu połaci o nachyleniu niejednokrotnie mniejszym, niż 30°! Oczywistym następstwem takiej instalacji jest niszczenie i gnicie strzechy. Co za tym idzie jej ciężar zwiększa się, a konstrukcja dachu może zostać nadwyrężona i zniszczona.